piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział 1

*Tydzień później*
Dzisiaj jest pogrzeb mojej mamy. Będziemy wszyscy prócz Dawida. Nie można się z nim skontaktować od kiedy wyjechał z Polski do Anglii. Moja siostrzyczka wyszła ze szpitala 4 dni temu. Od tamtego czasu to ja się nią zajmuję. Ojciec. Ojciec zatapia smutki w alkoholu. Rozumiem go. Mi także jest ciężko. Przez ten tydzień opuszczałam szkołę. Wiem także, że niczego już nie można zrobić. Najgorzej przeżywa to Max. Zamknął się w sobie. Wcale z nami nie rozmawia.
Dzisiaj ojciec na szczęście jest trzeźwy, ale wiem, że to długo nie potrwa.
Nakarmiłam Kasię i przebrałam jej pieluszkę po czym ubrałam jej śpioszki i położyłam do łóżeczka, aby spała dalej. Poszłam do pokoju Maxa. Wyprasowałam mu garnitur i powiedziałam żeby się ubrał.
Później sama zaczęłam się ubierać. Moja mama lubiła kiedy chodziłam w sukienkach więc zdecydowałam się, że ubiorę dzisiaj czarną sukienkę, czarną marynarkę, czarne szpilki i dobrałam do tego biżuterię. Zapakowałam jeszcze czarną kopertówkę i zaczęłam robić makijaż.
Nałożyłam tylko podkład i pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem po czym rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone
Nałożyłam tylko podkład i pomalowałam rzęsy wodoodpornym tuszem po czym rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.
Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę pokoju mojego brata. Siłował się, żeby zawiązać krawat więc pomogłam mu i przytuliłam go. Po chwili oddał uścisk. Do pokoju wszedł nasz ojciec.
-Aleksandra pomóż mi zawiązać to cholerstwo-wskazał na krawat.
Jemu także pomogłam po czym poszłam zapakować torbę do wózka. Wrzuciłam tam 2 smoczki, pieluchy, chusteczki, butelkę ze zrobionym mlekiem na wszelki wypadek i ubranko na zmianę.
Kazałam mojemu ojcu zanieść torbę razem ze stelażem wózka do samochodu. Sama poszłam do swojego pokoju gdzie stało łóżeczko i wyciągnęłam z niego siostrę. Ubrałam ją w odpowiednie ubranka po czym założyłam jej czapeczkę, włożyłam ją do nosidełka i przykryłam kocykiem. Zawołałam brata i po wyjściu i zamknięciu domu wsiedliśmy do auta. Przypięłam nosidełko pasami i mój ojciec mógł prowadzić. Po jakichś 15 minutach byliśmy pod kościołem. Wysiedliśmy z auta i mój ojciec złożył stelaż, a ja przypięłam do niego nosidełko, założyłam torbę i z gotowym wózkiem szliśmy w stronę tych wszystkich ludzi stojących pod kościołem. Widziałam te wszystkie współczujące spojrzenia rzucane w naszą stronę. Wśród tych ludzi zauważyłam moich znajomych ze szkoły. Mój ojciec zniknął z mojego pola widzenia więc pchając wózek wraz z Maxem udaliśmy się w stronę moich znajomych. Wśród nich zauważyłam także Michała co mnie bardzo zdziwiło, ale wiedziałam, że jest tu tylko po to, aby mi po dogryzać więc kiedy tylko próbował coś powiedzieć to mu przerwałam.
-Możesz mi dogryzać, ale błagam cię nie dzisiaj
-Chciałem powiedzieć, że mi przykro-powiedział ze smutnym uśmiechem na ustach. Pokiwałam tylko głową i odwróciłam się w stronę mojej przyjaciółki Kornelii.
-Jak się czujesz?-spytała.
-A jak mam się czuć?-spytałam.
-Głupie pytanie przepraszam-powiedziała.
-Jest okej-próbowałam się do niej uśmiechnąć.
Dzwony w kościele zabiły więc wszyscy zaczęliśmy wchodzić do zimnego budynku. Najbliższa rodzina ustawiła się wokół trumny, a reszta ludzi w ławkach. Kiedy zobaczyłam ciało mojej matki po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
W trakcie mszy pożegnalnej moja siostrzyczka zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce i próbowałam uspokoić, ale to nic nie dało więc włożyłam ją z powrotem do wózka i wyszłam z nią z kościoła. Poszłam do auta i przebrałam jej pieluszkę po czym nakarmiłam ją. Włożyłam ją do wózka i dałam smoczek i jeszcze raz przykryłam kocykiem. Zamknęłam samochód i poszłam do kościoła na dalszą mszę.
Po mszy poszliśmy na cmentarz gdzie moja mama została spuszczona pod ziemię, a Max dostał histerii. Przytuliłam go do siebie. I próbowałam go pocieszać choć po moich policzkach także płynęły łzy.
Po tych wszystkich kondolencjach i fałszywych uśmiechach mogliśmy wrócić do domu
Po tych wszystkich kondolencjach i fałszywych uśmiechach mogliśmy wrócić do domu. Niestety nie mogłam znaleźć mojego ojca. Zapewne poszedł do baru. Zostaliśmy skazani na pieszą wędrówkę. Po 40 minutach byliśmy w domu. Poszliśmy się przebrać. Ja najpierw rozebrałam Kasię, a dopiero później przebrałam się w jakieś stare dresy.
Zrobiłam obiad, który zjedliśmy, naszego ojca dalej nie było. Zmyłam naczynia i usłyszałam płacz małej. Wyciągnęłam ją z łóżeczka i przygotowałam mleko po czym ją nakarmiłam i położyłam na kanapie, abym mogła posprzątać dom. Max był w swoim pokoju i słuchał muzyki na słuchawkach.
Wieczorem wykąpałam małą i włożyłam do łóżeczka prosząc Maxa o chwilę opieki nad nią. Sama wzięłam szybki prysznic i po ubraniu piżamy wróciłam do pokoju. Mój brat poszedł się kąpać. Kiedy wyszedł z łazienki jednocześnie do domu wszedł nasz ojciec. Był pijany.
-Zabiję ją. To przez nią Teresa nie żyje!
Mój ojciec zaczął się kierować w stronę łóżeczka. Chciał skrzywdzić Kasię. Rzuciłam się na niego w tym samym momencie co Max. Ojciec najpierw uderzył Maxa, a później zaczął mnie bić i kopać. Kiedy widział, że nie mam już siły wściekły wyszedł z domu. Max szybko zamknął drzwi na 3 zamki i wrócił do mnie.
-Alex nie umieraj. Tylko ty mi zostałaś-zaczął płakać.
-Max będzie okej obiecuję, że nie umrę-powiedziałam.
-Dziękuję
-Przynieś mi proszę apteczkę z łazienki i lusterko-powiedziałam, a mój brat już po chwili był z powrotem w pokoju z rzeczami.
Najpierw opatrzyłam jego, a dopiero później siebie. Później poszliśmy spać. Jednak przewracałam się z boku na bok, ale dalej nie mogłam usnąć. Wstawałam 3 razy do Kasi. Musiałam za każdym razem ją karmić i przebierać jej pieluchę.
Kiedy o 7 rano znowu zaczęła płakać to przebrałam jej pieluchę i wzięłam na ręce i poszłam do kuchni. Wstawiłam mleko do gotowania i wyciągnęłam butelkę z szafki.  Nasypałam do niej mleka dla dzieci w proszku i zalałam ugotowanym mlekiem. Posłodziłam i wystudziłam po czym zaczęłam ją karmić. Jak zwykle zjadła wszystko i była spokojna. Położyłam ją na kanapie w salonie i dałam smoczka do buzi.
Robiłam w kuchni naleśniki co jakiś czas zerkając na Kasię. Przygotowałam śniadanie i poszłam obudzić brata.
#8 godzin później#
Po zmyciu naczyń po obiedzie zadzwoniłam do Kornelii.
Ja/-Hej mogłabyś do mnie wpaść?
C/-Zaraz będę 
Właśnie to najbardziej w niej uwielbiam. Wystarczy jedno słowo i jest w stanie rzucić wszystko i przyjechać.
Po 10 minutach dzwonek do drzwj dał znać o nowym gościu. Podeszłam do drzwi i najpierw sprawdziłam wizjer, a dopiero później wpuściłam przyjaciókę. Zamknęłam drzwi znowu i poszłam z przyjaciółką do salonu.
-Co się dzieje? - spytała.
-Wczoraj mój ojciec poszedł do baru i przyszedł w nocy kompletnie pijany i wściekły. Próbował skrzywdzić moją siostrę. Broniłam ją tak samo jak Max więc dostaliśmy. Mój brat dostał w twarz, a mnie zaczął bić i kopać. Jak zobaczył, że nie mam już sił to najnormalniej w świecie wyszedł z domu. Więc Max szybko zamknął drzwi, aby nie wrócił. On chce nam zrobić krzywdę. Boję się go. - płakałam.
-Pamiętasz jak mówiłam ci o tym, że mój kolega ma mieszkanie do wynajęcia w Wielkiej Brytanii? Mogę sprawdzić czy oferta jest dalej aktualna - powiedziała.
-To się nie uda. Nie poradzę sobie sama z dwójką dzieci - powiedziałam.
-A kto powiedział, że będziesz sama?  Pojechałabym z tobą. Ja też chcę się uwolnić z tego domu dziecka i wiesz co?  Teraz zadzwonię dowiedzieć się o to mieszkanie. - powiedziała i już po chwili zaczęła rozmawiać przez telefon.
-I co? - spytałam kiedy dziewczyna się rozłączyła.
-Mieszkanie jest i powiedział, że możemy się do niego wprowadzić kiedy chcemy. - powiedziała, a ja usłyszałam płacz dziecka. Idąc w stronę swojego pokoju zajrzałam do pokoju Maxa. Chłopak grał na komputerze. Po cichu zamknęłam drzwi i poszłam po małą. Sprawdziłam jej pieluchę, ale miała suchą więc wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni przygotować jej mleko. Razem z butelką wróciłam do salonu i usiadłam obok przyjaciółki karmiąc małą.
-Boże jaka ona jest śliczna - zaczęła zachwycać się Kornelia.
-Skoro tak się nią zachwycasz to potrzymasz ją, a ja pójdę po laptopa? 
-Po co ci laptop? - spytała biorąc ode mnie małą.
-No wiesz musimy jakoś dostać się do Anglii więc chcem zabukować bilety na samolot - powiedziałam.
Po chwili siedziałam z powrotem na swoim miejscu i bukowałam bilety.  Zabukowałam 2 dorosłe 1 dziecięcy i 1 niemowlęcy. Data wylotu to dokładnie jutro o 4 rano.
-Dobra to ja idę się pakować. Spotkamy się o 2 w nocy pod bramą bidula okej? - powiedziała podając mi Kasię.
-Okej tylko błagam cię bądź ostrożna żeby cię nie przyłapali - powiedziałam i przyjaciółka wyszła z mojego domu po czym z powrotem zamknęłam drzwi. Włożyłam śpiącą Kasię do łóżeczka i poszłam do pokoju Maxa.
-Hej mam dla ciebie niespodziankę - powiedziałam siadając obok niego na łóżku.
-Jaką? - spytał zaciekawiony.
-Jedziemy na wakacje, chcesz?
-Taaaak!
-Ale nie możesz nikomu o tym powiedzieć.
-Nawet tacie?
-Nawet tacie
-Obiecuję, że nie powiem nikomu
-To teraz spakujesz najpotrzebniejsze rzeczy okej?
-A mogę wziąć Pana Krokodyla?
-Tak, ale tylko jego, bo reszta rzeczy przyjdzie nam paczkami